Ostatnie lata były dla mnie dość burzliwe. Ciągle w głowie walczyłam pomiędzy tym co chciałabym robić, a tym co powinnam. Silne przekonania z dzieciństwa blokowały moje myśli na tę wewnętrzną potrzebę kreacji.

Od dziecka słyszałam, że ładnie maluję. Chodziłam na kółka plastyczne, uwielbiałam tworzyć w najróżniejszych technikach. Nie wiem jak to się stało, że nagle przestałam to robić. Piąty raz zmieniając mieszkanie na studiach przepakowywałam książkę do nauki rysowania. Obiecywałam sobie, że w tym roku na pewno zacznę. Nawet studia wybrałam rozsądnie. Bałam się, że nie podołam tam, gdzie chcialam się uczyć.

Minęło wiele lat. Urodziłam dziecko i czułam się jeszcze gorzej. Czułam, że nie jestem tam, gdzie chciałabym być. Słyszałam, że młode mamy często zakładają własne biznesy, pracują z domu i mają czas dla rodziny. Wierzyłam w to, że mnie też olśni i znajdę swoją pasję i będzie cudownie. To jednak nie takie proste.

Jako człowiek czynu, dużo czytałam, uczyłam się, próbowałam różnych rzeczy. Dalej nic.

Będąc w drugiej ciąży usiadłam sama ze sobą i zaczęłam się zastanawiać nad tym co odrzucić. Przecież nie mam już tyle sił ani czasu. Postanowiłam, że tę ciążę przeznaczę na troskę o siebie i bedę robić tylko to co lubię. No i bingo.

Nie było łatwo, bo stare przekonania stale podpowiadały, że bardziej logiczne bedzie jeśli wybierzesz „to”, a nie „tamto”.

Nauczyłam się słuchać głosu serca. Jest taka zasada – co z ciała to z serca. To ciało mówiło mi co jest dla mnie dobre. Kiedy rozum odciągał, ciało mówiło, że coś jest nie tak, zastanów się jeszcze raz.

Dziś czuję, że jestem w dobrym miejscu. Wiem, że nie będzie łatwo. Czeka mnie sporo wyzwań. Jestem jednak spokojna. Czuję ekscytację i jestem gotowa, aby zrealizować swój plan na siebie. Robię to co kocham i mam wokół siebie cudownych ludzi.

Sama nie odkrywam Ameryki. Są ze mną ludzie, którzy mi pomagają, wspierają, pokazują, którędy iść. Ja ich wszystkich przedstawię w swoim czasie, bo to cudowni ludzie, którzy mają pasję i misję pomagania innym. Wierzę, że nie pojawili się nagle przypadkiem w moim życiu. Te sprzyjające mi „zbiegi okoliczności”, to po prostu moja gotowość, podjęta decyzja i mówienie „tak” pojawiającym się okajzom pomimo lęku.

Dziękuję Lidio za to, że we mnie wierzysz, za testowanie prototypów i sprowadzanie mnie na ziemię kiedy widzę same problemy ? No i za tę sesję zdjęciową ?

P. S. To zdjęcie pochodzi ze spontanicznej sesji zdjęciowej moich zeszytów. Tworzenie portfolio w toku. Mam nadzieję, że już w tym tygodniu zobaczysz coś ciekawego, co Ci się spodoba ?